badania

 Wojciech Klimski

Świętość Chrystusa

 

 

Jednym z centralnych zagadnień teologii jest problematyka osobistej łaski Chrystusa. Współcześnie, wraz z rozwojem nauk o człowieku, tematyka łaski Chrystusa pojawia się w kontekście jego samoświadomości, jego wiedzy o swym synostwie i misji odkupienia człowieka[1].  Owa aktualność problematyki łaski sprawia, że zasadnym jest, aby rozpatrzyć ją na gruncie myśli św. Tomasza. Tematem niniejszej dysertacji jest prezentacja ważniejszych kwestii, które Akwinata podejmował badając łaskę Jezusa Chrystusa.

 

1. Synostwo Boże źródłem łaski Chrystusa

 

Jezus Chrystus jest Synem Bożym, który posiada naturę ludzką i boską. Jako Syn Boży jest dziedzicem, jest spadkobiercą dóbr, które przynależą do Ojca. Owe dobra są nadprzyrodzone i należą do tego samego porządku co łaska. Dlatego Syn Boży w swej ludzkiej naturze winien uczestniczyć w rzeczywistości nadprzyrodzonej. Ponadto, status dziedzica powoduje, że ten udział Chrystusa w rzeczywistości nadprzyrodzonej musi być wyjątkowy i niepowtarzalny. Chrystus zostaje obdarzony łaską bez miary. Wcielony Syn Boży jest pełen łaski. Jedynie możliwości natury ludzkiej są tą cechą, która określa pełnię łaski Chrystusa. Inaczej mówiąc, Chrystus otrzymuje tyle łaski ile może przyjąć jego ludzka natura, a to obdarowanie wynika z pozycji Syna Bożego – dziedzica[2].

W zupełnie odmiennej sytuacji jest przeciętny człowiek. On również jest pełen łaski. Jednak jego pełnia łaski jest związana z zadaniami, które mu Opatrzność wyznaczyła. Otrzymuje tyle łaski, ile jest mu potrzebne, aby zrealizować swe powołanie. Dlatego o Maryi należy powiedzieć, że jest pełna łaski, podobnie o św. Szczepanie itd.[3]. Oni posiadają względną pełnię łaski. Wszelako ten kontekst pełni łaski nie odnosi się do Chrystusa. Nie można powiedzieć, że Chrystus posiadał tyle łaski, ile potrzeba aby wypełnić zadanie zbawcze[4]. Pełnia łaski Chrystusa jest bezwzględna[5]. Niemniej jednak można argumentować, iż pełnia łaski Chrystusa wynika z faktu jej dystrybuowania przez Chrystusa innym ludziom. Ta racja - dystrybuowania łaski (pośredniczenia) - jest wtórna. Przede wszystkim Chrystus posiada pełnię łaski, gdyż jest Synem Bożym i jako syn winien otrzymać to, co najdoskonalsze, to co pozwoli mu dosięgnąć Boga w sposób najbardziej bezpośredni[6].

Chrystusowa pełnia łaski przejawiała się w posiadaniu przez Wcielonego Syna Bożego widzenia uszczęśliwiającego. Przez widzenie uszczęśliwiające Chrystus poznawał to, co jest, było i będzie. Przedmiot widzenia nie obejmował wszystkich rzeczy możliwych, bowiem przekraczało to możliwości poznania ludzkiego umysłu. Cała rzeczywistość nadprzyrodzona i przyrodzona poznana w widzeniu uszczęśliwiającym była rozumiana przez Chrystusa dzięki wiedzy wlanej. Ona również była skutkiem pełni łaski[7]. Ponadto Chrystus posiadał światło chwały (lumen gloriae), które wzmacniało władze poznawcze jego duszy przez co mógł oglądać Boga twarzą w twarz (bezpośrednio). Obecność tych dóbr duchowych pozwoliła św. Tomaszowi nazwać Chrystusa – Niebianinem (Comprehensor)[8]

Kolejną odsłoną pełni łaski Chrystusa, która wynika z jego synostwa, jest pozycja Chrystusa jako „głowy ludzkości”. Metafora „głowy” określa relację łaski Chrystusa do łaski uświęcającej, którą są obdarzeni ludzie na wzór wzajemnych odniesień między głową, a pozostałymi członkami organizmu. Tak jak głowa znajduje się nad całym organizmem, gdyż posiada „godność początku, doskonałości, działania przez wpływ wewnętrzny bądź zewnętrzne dyrektywy”[9], tak łaska Chrystusowa jest ponad łaską człowieka pod względem doskonałości. Wszystkie łaski udzielane jakiejkolwiek osobie są zależne od łaski Chrystusa jako „głowy”. Zjednoczenie osobowe we Wcieleniu jest źródłem doskonałości wewnętrznej, która czyni z Chrystusa „głowę ludzkości”. Bogactwo łaski Chrystusa wynika z tego, że jest ona łaską substancji, która jest Bogiem. Nawet, gdyby Bóg stworzył łaskę doskonalszą w swojej istocie od łaski Chrystusowej i obdarzył nią jakieś stworzenie to i tak nie posiadałaby ona takiej doskonałości, jaką posiada, naturalna łaska Boga - człowieka. Chrystus jako „głowa” umożliwia ludziom realizowanie nadprzyrodzonego celu - życia w Bogu - poprzez obdarzenie ich łaską uświęcającą. Łaska człowieka bierze swój początek w Chrystusie, który ma moc usprawiedliwiania przez łączność z bóstwem.[10] Do tego, aby Chrystus stał się „głową ludzkości” była potrzebna zgoda Boga. Ponieważ celem Wcielenia było odkupienie ludzkości przez Chrystusa, tym samym Bóg wyznaczył Chrystusa na „głowę” Ciała Mistycznego.

 

Zgodnie z nauką Akwinaty, łaska habitualna Chrystusa ujęta na płaszczyźnie ontologicznej jako konkretny byt, jest skończona. Jest ona darem stworzonym i istnieje na zasadzie przypadłości w duszy Chrystusa, która jest jej podmiotem. Natomiast w Bogu istnieje ona na sposób substancjalny, on jest jej twórcą i źródłem. Podobnie jak w duszy Chrystusa, także w człowieku istnieje ona przypadłościowo, nie należąc do pryncypiów istoty[11].

Jednakże św. Tomasz dostrzega możliwość, aby Chrystusowej łasce uświęcającej przypisać cechę nieskończoności. Ta własność jest widoczna w trzech płaszczyznach. Pierwsza płaszczyzna dotyczy samego Chrystusa jako tego, który został łaską obdarowany. Natura ludzka Chrystusa została wyposażona przez Ojca łaską bez miary. On bowiem, był gotów dać ją w stopniu nieskończonym, możliwym dla natury ludzkiej. Z tego względu możemy powiedzieć o łasce Chrystusa, że jest nieskończona. Ponadto łaska Chrystusa jest nieskończona, gdyż jej przyczyną jest zjednoczenie z Osobą Bożą. Syn Boży ma nieograniczoną moc oddziaływania na podległe jemu człowieczeństwo. Wreszcie trzeci kontekst nieskończoności łaski Chrystusa możemy dostrzec rozważając jej istotę. Posiada ona wszystkie przejawy, skutki, przymioty i doskonałości. Posiada to wszystko, co zawiera pojęcie łaski[12]. Również te przymioty łaski miały charakter nieskończoności, uświęcały nie tylko samego Chrystusa, lecz także były źródłem uświęcenia innych. Chrystus posiada łaskę zapoczątkowująca usprawiedliwienie każdego człowieka[13]. Łaska, mająca znamię nadprzyrodzoności, jest jedna co do swojej istoty, jest ona udziałem w naturze Boga, jest obecnością Boga w nas, jest wprowadzeniem człowieka w osobiste życie Trójcy[14].

W duszy wcielonego Syna Bożego można wyróżnić dwa typy łaski. Pierwsza to łaska zjednoczenia, a druga to łaska uświęcająca. Łaska zjednoczenia doprowadziła do przyjęcia natury ludzkiej przez Syna Bożego, dzięki niej nastąpiła realizacja Wcielenia. Chrystus został udoskonalony w porządku istnienia, jednak łaska zjednoczenia nie objęła swym wpływem porządku działania. W wyniku Wcielenia natura ludzka Chrystusa nie otrzymała przymiotów boskich i nie przestała być ludzką[15]. Natura ludzka Syna Bożego, aby móc realizować działania o charakterze nadprzyrodzonym i aby sposób tego działania był doskonały, musiała posiadać „wewnętrzne światło poznawcze”. Ta konieczność jest skutkiem porządku, jaki został ustanowiony przez Stwórcę. Łaska zjednoczenia umożliwiła przyjęcie natury ludzkiej przez Osobę Syna, uświęciła ją w najwyższy sposób, ale nie zapewniła naturze ludzkiej wykonywania działań o charakterze nadprzyrodzonym[16]. Powodem tego nie była jej słabość czy niemoc, lecz jej najwyższa doskonałość, która przekraczała możliwości natury ludzkiej. Osoba Boska przyjmując naturę ludzka, nie stała się jej formą. Byłoby niemożliwe aby to, co nieskończone nadawało charakter temu, co skończone. We Wcieleniu natura ludzka została niezmieniona w swej istocie i swoich władzach, dlatego wyznaczając działania - bez łaski uświęcającej – realizowałyby się one tylko na płaszczyźnie czysto przyrodzonej, pomimo tego, że osobą, która działa byłby Syn Boży. Podmiotem działania jest osoba, nie to tym czym działa. Skoro w Chrystusie wyróżniamy dwie natury to konsekwentnie musimy przyznać mu dwa działania. Natura ludzka działa na swój ludzki sposób natomiast natura boska w ramach swoich nieskończonych możliwości[17]. Zgodnie z tą zależnością natury i działań, widzenie istoty Boga i wypływająca z niego szczęśliwość jest właściwa, tzn. naturalna dla drugiej Osoby Trójcy Świętej w jej boskiej naturze, natomiast jej ludzka natura potrzebowała wsparcia do tych działań ze strony łaski[18]. Brak łaski uświęcającej w Chrystusie, a przez to działań na poziomie nadprzyrodzonym nie harmonizowałby z godnością i doskonałością Syna Bożego, który w swej naturze ludzkiej mógłby tylko działać na płaszczyźnie przyrodzonej.

W duszy człowieka, obok łaski istnieją i funkcjonują cnoty nadprzyrodzone oraz dary Ducha Świętego. Jest to jeden cały i spójny nadprzyrodzony organizm. Dary Ducha Świętego i cnoty nadprzyrodzone wypływają z łaski uświęcającej w podobny sposób, w jaki z duszy człowieka pochodzą jej władze. Łaska uświęcająca jest zapodmiotowana w duszy człowieka, cnoty obejmują swym działaniem jej władze poznawcze i wolitywne[19], zaś dary Ducha Świętego uwrażliwiają człowieka na poruszenia łaski bożej. Cnoty obejmują swym wpływem źródła działania człowieka, ukierunkowując je ku rzeczywistości nadprzyrodzonej, natomiast dary Ducha Świętego mają charakter bierny i czynią człowieka wrażliwego na poruszenia łaski bożej, przez co może właściwie korzystać z cnót wlanych. Taka relacja cnót i darów wynika z niedoskonałości człowieka, które powodują, że cnoty wlane nie mogą być przez niego samego właściwie wykorzystane. Rozum ludzki udoskonalony na poziomie przyrodzonym przez cnoty nabyte i wprowadzony na płaszczyznę nadprzyrodzoną nie potrafi jeszcze całkowicie zwalczyć takich wad jak np.: głupota, lekkomyślność. Funkcjonuje on zgodnie z ramami wyznaczonymi przez naturę. Jest on narzędziem istoty rozumnej i ludzkiej, często działającej z własnej inicjatywy. Stąd konieczność darów Ducha Świętego poddających umysł człowieka zamierzeniom Boga[20]. Cnoty pozwalają spełniać czyny nadprzyrodzone na sposób ludzki, a dary na sposób wyznaczony przez Ducha Świętego.

Również Chrystus posiadał cnoty nadprzyrodzone i dary Ducha Świętego. Jednak w jego przypadku ten nadprzyrodzony organizm posiadał pewne osobliwości. Ich źródłem było synostwo Chrystusa. Należy wskazać, że Chrystus nie posiadał wlanej cnoty wiary i nadziei. Wiara jest rodzajem poznania, które dotyczy prawd przekazywanych w Objawieniu, niedostrzeganych za pomocą naturalnego ludzkiego poznania. Prawda objawiona przez Boga jest przyjmowana przez człowieka na drodze wiary, na mocy autorytetu Stwórcy. Chrystus od samego początku Wcielenia cieszył się oglądaniem istoty Boga. To usprawnienie dokonane przez łaskę wykluczało wlaną cnotę wiary. Dusza Chrystusa nie posiadała braku, jakim było nie poznawanie prawd objawionych[21]. Wiara Chrystusa byłaby bezprzedmiotowa[22]. Warto zaznaczyć, że Chrystus nigdy nie mówił o swojej wierze w prawdy religijno-moralne, które głosił i nigdy nie wskazywał na siebie jako przykład wiary, albowiem je widział[23].

 Poznanie Boga w jego istocie wykluczało także obecność wlanej cnoty nadziei. Nadzieja swym przedmiotem obejmuje wszystko to, czego się jeszcze nie posiada stąd teologiczna cnota nadziei odnosi się do widzenia uszczęśliwiającego i życia wiecznego w Trójcy Świętej, jako tych własności, które otrzymuje się po śmierci. Tomasz rozpatrując zagadnienie cnoty nadziei zaznacza, że Chrystusowi można przypisać stan oczekiwania, który w danym momencie jego życia był związany z nie posiadaniem jakiejś doskonałości. Akwinata pisze, że taką oczekiwaną specyfiką np. ciała chrystusowego było jego uwielbienie, które nie nastąpiło mimo tego że dusza Chrystusa była przepełniona wieczną szczęśliwością[24].

Chrystus nie posiadał także dwóch cnót moralnych powściągliwości i pokuty. Powściągliwość jest uznawana za cnotę przez to, że doskonali rozum w pokonywaniu i nie uleganiu namiętnościom, ale nie jest w stanie podporządkować ludzkich namiętności rozumowi, co nie kwalifikuje jej jako cnoty obyczajowej[25]. Ponieważ Chrystus nie posiadał skłonności do ulegania pożądliwościom, władze jego duszy panowały nad zmysłowymi. Dlatego cnota pożądliwości nie miała swego przedmiotu i jej posiadanie przez Chrystusa nie miało racji bytu. Pokuta natomiast jest cnotą dotyczącą żalu za popełniony grzechu. Chrystus, który nigdy grzechu nie popełnił, a nawet nie mógł popełnić, nie miał doskonałości pokuty[26]. Co się tyczy pokuty ujętej jako zadośćuczynienie, to należy ją przypisać Jezusowi, choć jest to raczej działanie zgodne z cnotą sprawiedliwości, której pokuta jest częścią [27].

Obecność darów Ducha Świętego w przypadku Chrystusa związana była z jego ludzką naturą i pochodziła z pełni łaski uświęcającej. Władze poznawcze w duszy Chrystusa najpełniej odbierały poruszenia Ducha Świętego[28]. Widzenie istoty Boga nie pozwalało, aby Chrystus spotykał trudności, jakie istnieją wśród pielgrzymów, jednak i w nim istniała „przestrzeń” na poruszenia Ducha Świętego. Nie wzmacniały one cnoty wiary i nadziei, gdyż tych Chrystus nie posiadał. Za pomocą daru mądrości tworzył sądy w oparciu o przyczyny najwyższe, przez dar wiedzy z całą pewnością i oczywistością oceniał rzeczy tego świata, dar rozumu pozwalał na najpełniejsze ujmowanie prawd objawionych przez Ojca, zaś dar rady umożliwiał wybranie odpowiedniego działania. Łatwość w odrzuceniu wszelkich trudności w realizowaniu woli Ojca następowała za pomocą daru męstwa, natomiast dar pobożności rozwijał relację do Ojca, a szacunek do niego był wzbudzany przez dar bojaźni. Wspomaganie Chrystusa przez Ducha Świętego skutkowało tym, że znał on cały plan Boży względem tego świata i konieczność wszelkich wydarzeń. W przypadku świętych to poznanie dokonuje się w czasie, poprzez kolejne etapy, nazywane jest znakami czasu, które zresztą i tak nie przynoszą pełnej odpowiedzi względem rzeczywistości.

Dary Ducha Świętego w duszy człowieka doskonalą cnoty i pomagają w osiągnięciu życia wiecznego. Dar rozumu wspiera teologiczną cnotę wiary, której przedmiotem są prawdy nieoczywiste, dar rady doskonali roztropność w podejmowaniu właściwych rozwiązań i unikaniu stanu niepewności, dar męstwa doskonali cnotę męstwa. W ten sposób przebiega asysta darów Ducha Świętego wobec cnót wlanych[29]. Jednak zupełnie inaczej wygląda to wzajemne oddziaływanie darów i cnót w duszy Chrystusa. W Chrystusie cnoty nie posiadają żadnej słabości w funkcjonowaniu. On, od razu i zawsze, działa  pod kierownictwem Ducha Świętego. Dary Ducha Świętego, z racji swej doskonałości, winny być obecne w duszy Chrystusa, który jest Synem Bożym. Należy dopowiedzieć, że Chrystus, będąc wolnym od grzechu pierworodnego, zachował harmonię między duchowymi władzami poznawczymi, a władzami zmysłowymi, która była właściwa pierwszym rodzicom. Wyrażała się ona w tym, że dzięki łasce rozum i wola człowieka były całkowicie poddane Bogu, zaś władze uczuciowo - zmysłowe podlegały rozumowi i woli.

 

2. Łaska zjednoczenia w Chrystusie

 

Przyglądając się duchowej sylwetce Chrystusa, nie sposób pominąć łaski zjednoczenia, która umożliwiła realizację dzieła Wcielenia. Dzięki tej łasce, Syn Boży przyjmuje naturę ludzką i uświęca ją. Nie wynika ono ze zmieszania natury boskiej i ludzkiej w Osobie Syna Bożego (każda z nich zachowuje swoje własności), lecz przeniknięcia (poddania się) natury ludzkiej przez bóstwo. Natura boska staje się czynnikiem uświęcającym naturę ludzką, a Chrystus zostaje wewnętrznie uświęcony. Świadomość o wewnętrznym uświęceniu jest silnie obecna w nauczaniu Kościoła. W. Granat komentuje passus z Ewangelii św. Łukasza: „...Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (1,35), że „jakimś prawdopodobieństwem” można wnioskować o moralnej i substancjalnej świętości Chrystusa[30]. Innym tekstem natchnionym, potwierdzającym substancjalną świętość Chrystusa jest siódmy werset psalmu 44, który św. Paweł przywołuje w liście do Hebrajczyków (1, 9 - 10) - „Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość, dlatego namaścił Cię Boże, Bóg Twój olejkiem radości bardziej niż Twych towarzyszy”. Apostoł Narodów odnosi go do Chrystusa - wzoru kapłana, podkreślając jednocześnie łaskę zjednoczenia. Chrystus nie otrzymał święceń zewnętrznych, jak je otrzymują diakoni w obrzędzie ordynacji kapłańskiej. „Dusza Jezusowa nie została namaszczona, tak jak nasza, w dzień naszych święceń, niezmazalnym „charakterem” kapłańskim. Dlaczego? (…) Słowo dzięki zjednoczeniu hipostatycznemu, przenika i posiada duszę i ciało Jezusa, poświęca je. Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, całkowicie opanował swoje człowieczeństwo. Chwilą konsekracji kapłańskiej Chrystusa był moment Wcielenia; wtedy Jezus na zawsze został namaszczony jako jedyny i wieczny pośrednik między człowiekiem a Bogiem. (…) samo Słowo było tym namaszczeniem nieskończenie świętym”[31].

       Kwestię substancjalnego uświęcenia Chrystusa podejmują także Ojcowie Kościoła. Wyrażają to pisząc, że człowieczeństwo Chrystusa zostało namaszczone przez bóstwo w fakcie Wcielenia. Grzegorz z Nazjanzu naucza: „(Syn) jest Pomazańcem (Christos) z racji swego bóstwa: ono jest namaszczeniem Jego człowieczeństwa, a uświęca nie poprzez działanie, jak to się dzieje u innych namaszczonych, lecz przez pełnię obecności tego, który namaszcza”[32]. Podobną tezę formułuje św. Augustyn[33] „Tym mistycznym i niewidzialnym namaszczeniem został On, poświęcony, kiedy Słowo ciałem się stało (J 1, 14)”.

Wcieleniu, które nastąpiło dzięki łasce zjednoczenia należy się przyjrzeć z perspektywy metafizycznej. Osoba Syna Bożego przyjmująca naturę ludzką sprawiła, że zaistniała osoba ludzka Chrystusa. Samoistny akt istnienia, podobnie jak każdy zależny akt istnienia, urealnia i aktualizuje. Stworzone akty istnienia, urealniają i aktualizują istotę, natomiast samoistny akty istnienia, nie mając w sobie możności, urealnia i aktualizuje zależne akty istnienia, które znajdują się poza nim. Należy zaznaczyć, że Bóg (samoistny akt istnienia) nie stwarza tego pochodnego aktu istnienia nieprzerwanie. Stwarzanie ma swój początek i koniec. Pośrednie podtrzymywanie bytów w trwaniu następuje przez relacje osobowe. Samoistny akt istnienia, nieposiadający istoty, realnie różnej od niego samego, zaktualizował istotę ludzką Chrystusa. W tym szczególnym wydarzeniu, jakim było Wcielenie, samoistny akt istnienia nie zaktualizował proporcjonalnej do siebie istoty, która nadawałaby tożsamość bytowi. Substancja Chrystusa jest jedyną, która posiada akt istnienia i nieproporcjonalną do niego istotę. Wywołanie istoty proporcjonalnej do samoistnego aktu istnienia to ukształtowanie natury boskiej. Samoistny akt istnienia wywołał akt - formę ludzką, która nadała tożsamość ludzką tej części istoty, która podmiotuje przypadłości. Forma wraz z zewnętrznymi przyczynami celowymi ukształtowała istotę Chrystusa w możność niematerialną i materialną. W Chrystusie jest jeden akt istnienia i istota bosko-ludzka. Przyznanie mu dwóch aktów istnienia byłoby równoznaczne z wyróżnieniem dwóch osób: boskiej i ludzkiej, co jest herezją i kłóci się z nauką Objawienia[34].

W momencie Wcielenia natura ludzka zaczęła istnieć istnieniem boskim. Odwieczne „istnienie boskie rozszerzyło się niejako na naturę ludzką obejmując ją sobą”[35]. Obie natury zostały niezmienione i w pełni zachowały swoje właściwości. W naturalnym porządku, żadna z substancji nie mogłaby przyjąć dwóch natur, bowiem substancje są niezależne, skończone i ograniczone. Istnienie wywołuje proporcjonalną do siebie istotę, jeżeli jest to istnienie osobowe ludzkie to zaktualizuje i urealni ludzką istotę, jeżeli zwierzęce, to istota też będzie zwierzęca. Zależny akt istnienia nie ma takiej mocy, aby urealniać dwóch różnych istot, ponieważ sam musiałby posiadać dwie różne cechy. Osobie Boskiej takiej ograniczoności nie można przypisać ponieważ posiada Ona moc wszystkich aktów istnienia zwierzęcych, roślinnych, ludzkich i anielskich. Jest ich przyczyną, a przyczyna posiada właściwości skutków, które wywołuje.

       Przyjęcie natury ludzkiej jest relacją Osoby Syna Bożego do natury ludzkiej. Zgodnie z tomaszową definicją relacji jest ona przyporządkowaniem jednego do drugiego (ordo unionis ad aliud)[36]. We Wcieleniu, Osoba Syna jest podmiotem relacji, a jej odbiorcą, czy kresem jest natura ludzka. Zjednoczenie dokonało się za sprawą mocy bożej, która jest właściwa i „przysługuje” w takiej samej mierze każdej Osobie Boskiej. Dlatego też św. Tomasz rozważając problem możliwości wcielenia przez Ojca lub Ducha Świętego pisze, że nie byłoby żadnych przeszkód w tym, aby zamysł przyjęcia natury ludzkiej, był podjęty i zrealizowany przez inną Osobę Boską niż Syn Boży[37].

 

           

Przyglądając się duchowej sylwetce Chrystusa stajemy wobec pewnych faktów. Chrystus posiada pełnię łaski, posiada pełnię cnót wlanych i darów Ducha Świętego, które otrzymał od pierwszego momentu Wcielenia. Prawdy te pozwalają na stwierdzenie, że miarą dla jego ludzkiej natury była pełnia łaski. To pełnia łaski wyznaczyła stopień doskonałości naturze ludzkiej Chrystusa. Znaczy to tyle, że najpełniejszym obrazem człowieka jest Jezus Chrystus. Narodził się on z Maryi nie tylko po to, aby być wolnym od skutków grzechu pierworodnego w porządku sprawiedliwości, ale również po to, aby posiadać te wszystkie własności, które zostały zniszczone w ludzkiej naturze przez grzech pierworodny. Łaska Chrystusa musiała posiadać podstawę do tego, aby móc od samego początku właściwie funkcjonować i aby wcielony Syn Boży mógł wypełnić dzieło odkupienia. W życiu ziemskim Jezusa nie było żadnego momentu na doskonalenie, czy nabywanie sprawności. Od pierwszego momentu Wcielenia pełnia łaski niejako „wymusiła,” aby doskonałość ludzkiej natury, a raczej jej pełnia, była od samego początku w Chrystusie. Należy zaakcentować, że te wszystkie doskonałości Chrystus objawiał proporcjonalnie do swego wieku, co zresztą jest kolejnym potwierdzeniem tego, jak głęboko zachował prawa, którymi rządzi się ludzka natura. Chrystus posiadał, to wszystko, co warunkuje rozwój łaski i posiadał to od samego początku przybrania ludzkiej natury - otrzymał to przez wlanie. Nie wyklucza to przemiany natury ludzkiej, jej rozwoju i jej dostosowania się do wymogów łaski, bo chociaż natura w dziedzinie nadprzyrodzonej z siebie nic zdziałać nie może, to jednak stanowi ona konieczny grunt dla nadnatury, która w porządku stworzonym od niej (natury) zależy zarówno w swym bycie jak i rozwoju.

 

 Przez łaskę zjednoczenia Chrystus został uświęcony w porządku istnienia, a przez łaskę uświęcającą w porządku działania. Chrystus jest pełen łaski, jest najpełniej obdarowany przez Ojca i najściślej zjednoczony z Bogiem. Świętość każdego człowieka wzoruje się i czerpie z doskonałości Wcielonego Syna Bożego. Dlatego Kościół każdego dnia śpiewa: Tu solus sanctus, Jesu Christe - jesteś święty przez swe istnienie, jesteś święty, gdyż posiadasz pełnię łaski i ją rozdzielasz wszelkim substancjom, jesteś święty przez swoje oddanie Duchowi Świętemu, który czynił ciebie miłym Ojcu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

[1] Ta problematyka jest poruszana w książkach: F. Dreyfus: Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?. Poznań: W drodze 1995.; J. Maritain: Łaska i człowieczeństwo Jezusa. Warszawa - Ząbki: Apostolicum 2001.

[2] 3, q. 7, a. 1.

[3] 3, q. 7, a. 10, ad. 1.

[4] 3, q. 7, a. 10.

[5] R. Kostecki: Świętość Chrystusa. Poznań: 1952 s. 121.

[6] 3, q. 7, a. 1.

[7] 3, q. 9, a. 2, a. 3.

[8] R. Kostecki: Świętość...s. 175 - 187.

[9] Wprowadzenie do zagadnień teologicznych. Poznań: 1969 t. 1. s. 434.

[10] 3, q. 8, a. 6.

[11] 1-2, q. 110, a.2, ad2.

[12] De Ver. q .29, a.3.

[13] 3, q. 7, a. 11.

[14] M. Gogacz: Wokół problemu osoby. Warszawa: 1974 s. 31.

[15] W. Granat: Jezus Chrystus – Syn Boży Wcielony. W: Jezus Chrystus. Red. W. Granat, E. Kopeć Lublin: 1982 s. 346.

[16] C. Chopin: Tajemnica Słowa Wcielonego i Zbawcy. W: Tajemnica Chrystusa. Pr. zb. Poznań – Warszawa – Lublin: 1969 s. 233.

[17] 3, q. 13,  a. 1.

[18] De Ver. q. 29, a. 1, ad. 3.

[19] 1-2, q. 110, a. 3.

[20] K. Marmion: Chrystus życiem duszy. Kraków: 1923 s. 154.

[21] 3, q. 7, a. 3, i ad. 1.

[22] 3, q. 7, a. 4.

[23] W. Granat:  Jezus Chrystus – Syn Boży Wcielony…s. 402.

[24] 3, q. 15, a. 5.

[25] 2-2, q. 155, a. 1.

[26] 3, q. 15, a. 2.

[27] R. Kostecki: Świętość...... s. 153.

[28] 3, q. 7, a. 5, ad. 2.

[29] A. Żychliński: Rozważania filozoficzno - teologiczne. Poznań: 1959 s. 161.

[30] W. Granat: Chrystus Bóg - człowiek. Lublin: 1959 s. 272.

[31] K. Marmion: Chrystus wzorem kapłana. Warszawa: 1956 s. 16.

[32] C. Chopin: Tajemnica Słowa Wcielonego .....s. 231.

[33] Św. Augustyn: O Trójcy Świętej. Kraków: 1996 s. 519.

[34] 3, q. 17, a. 2.

[35] R. Kostecki: Świętość....s. 38.

[36] M. Gogacz: Elementarz metafizyki. Suwałki:1996 s. 50.

[37] 3, q. 3, a. 5.