badania

 Elżbieta Luks

Teologiczne a filozoficzne poznanie Boga na podstawie Summa Theologiae św. Tomasza z  Akwinu

 

 

Głównym zagadnieniem, postawionym przed przedstawianą w tym miejscu pracą magisterską, było wykrycie, jakie są według św. Tomasza z Akwinu zależności, podobieństwa i różnice między filozoficznym a teologicznym poznaniem Boga przez człowieka w czasie życia doczesnego.

Poniżej zostaną przedstawione najważniejsze wnioski, do których doprowadziła  analiza tekstów Sumy Teologicznej, zwłaszcza „Traktatu o Bogu” i „Traktatu o człowieku”.

Św. Tomasz był przekonany o pełnej zgodności porządku naturalnego i nadprzyrodzonego. Podstawą twierdzenia o harmonii rozumu i wiary było dla niego przyjęcie jednego źródła całej rzeczywistości, zarówno fizycznej jak i duchowej. Pochodzenie wszystkich rzeczy od jednej przyczyny, od jednego Stwórcy, pozwala uzasadnić, że wszelkie poznanie ma to samo źródło i nie może być sprzeczne ze sobą. Akwinata zaznaczał, iż jeśli  rozum twierdziłby coś wbrew wierze, to z pewnością musiał pogwałcić własne zasady. E. Gilson podkreśla, że „dla św. Tomasza wiara zakłada poznanie naturalne, tak jak łaska zakłada naturę, i wobec tego wiara w stosunku do rozumu spełnia tę sama rolę, co łaska w stosunku do natury: podporządkowuje go sobie.”[1] To podporządkowanie jednak nie pozbawia intelektu jego mocy: „Światło objawienia nie może oślepiać ani osłabiać sił naszego rozumu. Nauczanie Pisma świętego nie czyni nas mniej zdolnymi do odkrycia prawdy o Bogu, niż byli nimi poganie.”[2]

Poznanie danego przedmiotu w jednej nauce, jednym porządku, nie czyni zbędnym poznania w innym. Ten sam przedmiot można przecież poznawać w różnych aspektach i przy pomocy różnych władz. „Stąd też nic nie przeszkadza, by tymi samymi rzeczami, którymi zajmuje się naukowo filozof, poznając je za pomocą światła przyrodzonego rozumu, zajmowała się także jeszcze inna nauka, poznając je za pomocą światła Objawienia Bożego.”[3] Zatem „nie ma naturalnego konfliktu pomiędzy wiarą a nauką, filozofią a teologią, rozumem a Objawieniem.”[4]. Doktor Anielski już na początku Sumy odparł zarzut, iż przedmiot świętej nauki pokrywa się z przedmiotem nauk filozoficznych, co miałoby uniemożliwić traktowanie jej jako osobnej dziedziny wiedzy.

Wierzący nie tylko nie musi porzucać poznania racjonalnego, ale wręcz potrzebuje go. Jan Paweł II podkreślał w Fides et Ratio: „Tomasz uznaje, że natura — właściwy przedmiot badań filozofii — może się przyczynić do zrozumienia Bożego Objawienia. Wiara zatem nie lęka się rozumu, ale szuka jego pomocy i pokłada w nim ufność.” [5] 

Istotne staje się w tym miejscu rozpoznanie właściwych relacji poszczególnych dziedzin wiedzy. Teologia ma pozycję i rolę jednoczącą  wobec innych nauk. Wynika to z tego, że jej przedmiotem jest Bóg, który jest najwyższym z bytów i w którym jednoczą się wszystkie doskonałości. Poznanie teologiczne pełni rolę jakby nadrzędną w hierarchii całego ludzkiego poznania. Jednak „nie dlatego wiara góruje nad rozumem, że jest doskonalszą drogą poznania – gdyż przeciwnie, jest to poznanie niższego rzędu z racji swej niejasności – ale dlatego, że umożliwia poznanie przedmiotu, którego myśl sama nie byłaby w stanie dosięgnąć.”[6] Istnienie Boga może stać się dla nas przedmiotem wiedzy: „dowód rodzi wiedzę”[7], zaś „istnienie Boga, jako że samo z siebie nie jest dla nas jasne, może być udowodnione ze skutków - bliżej nam znanych.”[8]. Z drugiej zaś strony znajdujemy u Tomasza następujące tezy broniące niezależności i niesprowadzalności do siebie wiary i rozumienia: „Toteż wiara ukazuje nam istnienie Boga w sposób, którego nie może zastąpić żaden dowód, ponieważ akt wiary w istnienie Boga jest zawsze ściśle zespolony z tym, co stanowi tajemnicę, w sposób zasadniczo inny niż to jest możliwe dla naszej wiedzy.”[9]

Relacja teologii i filozofii jest w pewnym wymiarze symetryczna, potrzebują się siebie nawzajem, aby dobrze spełniać własne zadania. Przy tym filozofia, „aby być przydatną dla teologii, musi pozostać rozumową, i że teologia, aby móc z niej korzystać, musi pozostać sobą.”[10]

Zacznijmy od stwierdzenia faktu przydatności filozofii dla poznania teologicznego. Filozofia nie jest konieczna, aby móc przyjąć przez wiarę podstawowe prawdy o Bogu. Jak wcześniej było ukazane, szereg prawd dostępnych rozumowi zostało podanych do wierzenia, aby były dostępne ludziom niezdolnym do uprawiania filozofii. Ten zespół prawd określa św. Tomasz terminem revelabilia. Oznacza on prawdy zasadniczo dostępne intelektowi człowieka, objawione jednak przez Boga dla dobra wszystkich – jako konieczne do zbawienia. Niemniej ten, kto chce uchodzić za teologa, nie może  lekceważyć metafizyki. „Dla teologii, która przede wszystkim opiera się na Objawieniu, metafizyczna wiedza o Bogu dostarcza pomocy w rozumieniu i interpretacji prawd objawionych: «w teologii, która bierze początek z Objawienia jako nowego źródła poznania, przyjęcie tej perspektywy jest uzasadnione ze względu na ścisłą więź między wiarą a racjonalnością metafizyczną» [Fides et ratio 97].”[11]

Filozofia dostarcza teologii narzędzi technicznych, języka, którym może się ona posługiwać w wyjaśnianiu Objawienia. Stanowi praktyczny wyraz prawdy, że człowiek z natury jest capax Dei, że jego natura domaga się poznania Boga i jest do niego zdolna.  

Aby filozofia faktycznie była przydatna teologii, musi spełnić pewne wymagania. Przede wszystkim musi odnosić się do rzeczywistości, a dalej – musi zachować swoją specyfikę: racjonalność i autonomię poznawczą. „Prawdziwość (realizm) metafizykalnego poznania Boga sprawia jego otwartość na dopełnienie przez nowe źródła poznania (objawienie Boże) oraz nowe akty poznawcze (akty wiary). Metafizykalna wiedza dotycząca Boga znosi różnicę między «Bogiem filozofów» i «Bogiem wiary». Autonomia tego poznania sprawia, że ono może być pomocne dla religii i dla teologii.”[12]

Wzajemne zależności teologii i filozofii można doprecyzować jeszcze w następujący sposób:  teologia jest normą negatywna dla filozofii.

W rezultacie widzimy, że sacra doctrina korzysta z tego, co ma jej do zaoferowania naturalny rozum, przyjmuje to i przyswaja, lecz równocześnie pozostaje sobą mając własny horyzont i spostrzegając ponad różnymi punktami widzenia cel, który może umykać poszczególnym filozofom na tyle, na ile pozostają na płaszczyźnie poznania tylko racjonalnego[13].

Niekiedy teolog, aby jako teolog posługiwać się filozofią, musi stać się na pewien czas filozofem. Przy czym koniecznie będzie musiał respektować specyfikę, metody i ograniczenia nauk filozoficznych. Prekursorem tej sztuki był niewątpliwie właśnie św. Tomasz. „W wielkiej syntezie myśli chrześcijańskiej problematyka filozoficzna znalazła własne rozwiązania, choć zewnętrznie podporządkowane teologii.”[14] Jest to powód, dla którego „najoryginalniejsze idee filozoficzne wyłożone są nieraz w sposób najbardziej przejrzysty w dziełach teologicznych.” [15]

Objawienie poddaje też rozumowi ludzkiemu nowe tematy i wątki oraz prowokuje do pogłębiania rozważań. Klasycznym przykładem tej funkcji jest klarowanie się teorii osoby i natury w obliczu konieczności wyjaśnienia tajemnicy Chrystusa jako Boga-Człowieka lub też dogmatu Trójcy Świętej.  

Z tych rozważań wyłania się koncepcja filozofii chrześcijańskiej. Proponuję, za E. Gilsonem, uznać za nią „wszelką filozofię, która rozgraniczając formalnie obydwa porządki poznania uznaje jednak objawienie chrześcijańskie za niezbędną pomoc dla rozumu.”[16] Owa pomoc, jak już zostało zaznaczone, może mieć charakter wewnętrzny lub zewnętrzny „Treścią chrześcijańskiej filozofii jest zatem zespół prawd rozumowych – odkrytych, pogłębionych lub po prostu ocalonych dzięki pomocy, jaka rozum znalazł w objawieniu.”[17]

 

Podsumowując należałoby powiedzieć, że teologia w ramach swoich rozważań posługuje się filozofią, nie tracąc przy tym własnej jedności. Jest to możliwe dzięki temu, że prawdy podawane jej przez filozofię rozważa we własnym świetle, to jest w perspektywie Objawienia. Czyniąc to może równocześnie pełnić negatywną rolę regulatywną dla filozofii. Może również filozofii poddawać nowe wątki i tematy do rozważań, które ta ostatnia jest w stanie podjąć już własnymi metodami, zachowując swą autonomię. Owa autonomia w istocie nie będzie polegała na ignorowaniu treści objawienia, ale na konsekwentnym posługiwaniu się własnymi metodami.

Tomaszowe rozumienie wzajemnych relacji poznania teologicznego i filozoficznego zdaje się nieść w sobie ogromny potencjał do wykorzystania również dla współczesnych teologów i filozofów. 

 


 

[1]     E. Gilson, Chrystianizm a filozofia, s. 76.

[2]     Tamże, s. 31.

[3]     STh I, 1, 1, ad2. londyńska

[4]     S. Zieliński, Mistrz sztuki myślenia i właściwego uprawiania teologii, s. 57.

[5]     Fides et ratio 43.

[6]     E. Gilson, Tomizm, s. 35.

[7]     STh I, 2, 2, 1

[8]     STh, I, 2, 2c

[9]     E. Gilson, Chrystianizm a filozofia, s. 58,  por STh II-II, 2, 2, ad3

[10]    E. Gilson, Filozof i teologia, s. 90.

[11]    Z. Zdybicka, art. cyt., s. 46.

[12]    Z. Zdybicka, art. cyt., s. 45-46.

[13]    Por. E. Gilson, Filozof i teologia, s. 93.

[14]    S. Kamiński, Filozofia i metoda. Studia z dziejów metod poznania, Lublin 1993, s. 16.

[15]    E. Gilson, Chrystianizm a filozofia, s. 70.

[16]    E. Gilson, Duch filozofii średniowiecznej, s. 38-39.

[17]    Tamże, s. 36-37.